Start trekkingu to Mestia, czyli stolica górskiej Swanetii. Jeśli wybierzemy krętą i czasami błotnistą drogę szutrową, to zaczynamy kawałek za Mestią, idąc wzdłuż rzeki, a następnie skręcając w lewo w górę w stronę cerkwi. Jeśli zdecydujemy się na bardziej wymagający wariant, to wtedy startujemy w samej Mestii przechodząc obok muzeum rodu Chergiani (są oznaczenia).
Zobacz też:
Przewyższenia tego szlaku to 1500 metrów, a więc całkiem sporo. Do przejścia mamy 16-20 kilometrów. Najbardziej monotonny, nudny odcinek możemy pokonać samochodem terenowym, najlepiej do punktu widokowego (z krzyżem) na Mestię. W ten sposób zyskujemy kilka godzin, no i zmniejszamy przewyższenie do około 600 metrów. Kierowcy są do wynajęcia w centrum wsi (poczekają na nas, jeśli się tak umówimy). Koszt to około 70 zł od osoby.
Z punktu widokowego rozpościera się panorama na Mestię. Idziemy w górę, mijając po lewej i prawej stronie kilka chat, które zapewne służą pasterzom. Cały czas mamy przez sobą i za sobą piękne widoki na zielone przełęcze i ośnieżone wysokie kaukaskie szczyty. Zjawiskowo na ich tle wyglądają pasące się konie.
Gdzieś na wysokości 2 200 m n.p.m. jest gruziński hotelik i kawiarnia. Do wyboru: kawa, herbata, piwo, wino, cola, inne napoje oraz gruziński samogon, czyli chacha.
Zobacz także:
Idąc dalej i wyżej szeroką ścieżką, a w zasadzie drogą, mamy jeszcze piękniejsze panoramy i całkiem sporo zalegającego śniegu. Jest już też chłodniej. Same jeziorka na wysokości około 2 700 m n.p.m. to raczej bajorka. Nie one są jednak celem tej trasy. To raczej punkt odniesienia. Wracamy tą samą drogą.
Dojście bardzo spokojnym tempem od krzyża do jeziorek i z powrotem zajmie do 4 godzin.
Zobaczcie zdjęcia z wędrówki:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?